+48 600 330 696 zawrat@zawrat.kluczbork.pl

Święta po Hiszpańsku.

Jeszcze dziabki nie ostygły, a my już pakowaliśmy magnezję do naszych woreczków. W tym roku postanowiliśmy wyprzedzić nieco polską wiosnę i pojechać na południe. Termin Świąt Wielkanocnych stwarzał dodatkowo okazję na poznanie obyczajów świątecznych innej kultury i uniknąć przybrania na wadze w wyniku świątecznego obżarstwa przy rodzinnym stole (przynajmniej taki był plan).

Udostępnij:

Tylko miejsce wyjazdu nie było do końca doprecyzowane. Na kilka tygodni przed planowanym terminem wybór padł na Chorwację. Jednak nie najlepsze prognozy na kilka dni przed godziną „W” skłoniły nas do szybkiej zmiany decyzji. Rozpatrując różne konfiguracje i połączenia lotnicze zapadła decyzja. MAJORKA! Pobieżne kalkulacje wskazywały na to, że koszty takiego wyjazdu będą porównywalne do wcześniej planowanego zatem nie wahając się już dokonaliśmy niezbędnych rezerwacji.

Pierwsze dni na wyspie, jak zwykle na takich wypadach, to czynności organizacyjne i mały rekonesans po okolicy. Właściwy cel wyjazdu, czyli hiszpański wapień, pomacaliśmy dopiero w trzecim dniu pobytu. Pierwszy dzień w skałach to jednocześnie pierwszy dzień wspinu w tym roku (nie licząc machania dziabami). Być może przez to, a być może przez zaniżone wyceny, rejon wydawał się dość trudny i stosunkowo szybko z przedramieniem nabitym kwasem mlekowym wracamy do samochodu.

(Pierwszy dzień w skalach. Rano lekki chłodek ale później zdecydowanie cieplej)

 

(Pod katedrą La Seu)

 

 

Późnym popołudniem byliśmy już w stolicy wyspy, Palmie, gdzie oczekiwaliśmy na widowiskowe Wielkoczwartkowe uroczystości. W tym dniu do Katedry La Seu zmierza Procesja Krwi. Idą w niej zakapturzone postacie zwane nazarenos, dość nieszczęśliwie nasuwające skojarzenia z Ku Klux Klanem. Nie mają jednak z nim nic wspólnego, a odnoszą się do czasów, w których taki kaptur był oznaką publicznego poniżenia. Osobom przebywającym w okresie wielkanocnym w Hiszpanii zdecydowanie polecam udział w tym niesamowitym wydarzeniu.

(Bezpośredni kontakt z Nazarenos)

 

Kolejne dni to kolejne rejony wspinaczkowe gdzie poruszamy się już nieco pewniej. Częściowo dzięki rozwspinaniu, a częściowo dzięki urozmaiconym formom skalnym, które pozwalają techniką nadrobić pozimową słabość palców. W czasie wyjazdu odwiedziliśmy 8 rejonów wspinaczkowych, z czego wspinaliśmy się w sześciu. Praktycznie każdy z nich można polecić. Z uwagi na to, że na wyjeździe byliśmy z Adasiem, nie mogliśmy pozwolić sobie na wspinanie we wszystkich interesujących miejscach, gdyż nie zawsze teren pod skałą zapewniał minimum bezpiecznego miejsca, gdzie młody mógłby się przez kilka godzin zająć kreatywnym zabijaniem czasu.

  

 

 

 

Temperatury o tej porze roku wydają się być idealne do wspinania, lecz nie koniecznie wystarczające do komfortowej kąpieli w morzu. Podczas naszego pobytu temperatura wahała się między 18 a 25 stopni.

 

 

Podsumowując. Majorka jako opcja na przyspieszenie wiosny wydaje się być dobrym pomysłem, choć i tu można się zdziwić, bo pogoda ponoć bywa tam kapryśna o tej porze roku. Z tego, z czego najbardziej słynie wspinanie na Majorce, czyli Deep Water Sollingu oraz wspinania po przewieszonych kaloryferach, niestety nie udało nam się zasmakować. Chciałbym powiedzieć, że to przez to, że byliśmy z Adamem i logistycznie było to trudne. Ale prawda jest taka, że po prostu musimy jeszcze przypakować gdyż zarówno bezpieczne DWS-y jak i najatrakcyjniejsze drogi zaczynają się od stopnia 7c. Niemniej jednak jest tam sporo atrakcyjnego wspinania dla łojantów na każdym etapie rozwoju wspinaczkowego. Gorąco polecamy :)

Adaś, Daria i Jacek

 

Info praktyczne:

 

  • Lot w dwie strony z Wrocławia można wykupić za nieco ponad 300zł od osoby(Ryanair). W cenę wliczone są dwa podręczne bagaże (większy i mniejszy), które gdyby nie sprzęt wspinaczkowy wystarczają w zupełności.

  • Chcąc komfortowo poruszać się po wyspie niezbędny będzie samochód. Rejony wspinaczkowe są rozrzucone i bez samochodu dotarcie do większości z nich będzie mocno problematyczne. Pocieszające jest to, że wynajem samochodu na Majorce jest stosunkowo tani. Za Nissana Micrę wynajętą na 12 dni zapłaciliśmy 550zł. Ale uwaga! Jeżeli ktoś jedzie z dzieckiem to opłaca się dopłacić za nadbagaż i zabrać swój fotelik samochodowy lub kupić coś taniego na miejscu. My niestety trochę zaskoczeni sytuacją wypożyczyliśmy fotelik z autem co nas kosztowało dodatkowe 350zł. Pluliśmy sobie w brodę kiedy po zajechaniu do pierwszego Lidla zobaczyliśmy siedzisko dziecięce za 20 euro.

  • W kwestii noclegów na wyspie jest duży wybór. Nie próbowaliśmy spania w krzakach. Podobno jest zabronione ale tolerowane. My jednak postawiliśmy na minimum komfortu. Ceny na bookingu w tym okresie potrafią zaczynać się nawet od 30zł/os/noc ale najczęściej standard jest bardzo niski i nie ma w pokoju aneksu kuchennego. Na tym ostatnim zależało nam najbardziej z uwagi na Adama i chęć uniknięcia stołowania się na mieście.

  • Jeżeli chodzi o jedzenie to średnia cen w Lidlu jest zbliżona do naszych. Jest sporo produktów droższych, ale są też tańsze. Ogólnie wychodzi podobnie. Co do jedzenia na mieście to jak się znajdzie odpowiedni lokal to za 8-9 euro dorosła osoba będzie najedzona i zadowolona. Dobre piwo - 3 euro.

  • W kwestii wspinania. To czego doświadczyliśmy to na ogół doskonałej jakości wapień. Długie nawet ponad 30 metrowe drogi i zróżnicowane formy skalne. Od połogich płyt z czujnymi stopniami po solidne przewieszenia z pozytywnymi chwytami. Atrakcją są często występujące formacje zwane kaloryferami i tufami skalnymi. Drogi w zdecydowanej większości ubezpieczone są plakietkami co utrudnia szybki wycof ze zbyt trudnej dla nas drogi. Odległości między wpinakami są rozsądne i nie przyprawiają o drżenie kończyn. Przewodnik kupimy w chyba jedynym sklepie wspinaczkowym na wyspie w Palmie. Koszt 40E. Sklep jest bardzo dobrze wyposażony więc jak coś zgubimy lub zapomnimy można się tam doposarzyć. Ceny zachodnio-europejsckie.