BETON vs. STAL
Nadchodząca zima to często powód do frustracji dla wspinaczy specjalizujących się jedynie w letniej odmianie tej dyscypliny. Kiedy na zewnątrz temperatura spada poniżej tolerowanego poziomu nie pozostaje im nic innego jak żmudne budowanie mocy na panelu ścianki wspinaczkowej. No może co niektórzy mogą sobie jeszcze pozwolić na pogoń za słońcem i przyjaznymi temperaturami wyznaczając sobie wspinaczkowe cele na ścianach południowoeuropejskich ogródków wspinaczkowych.
Ci natomiast, którzy z różnych względów nieco bardziej przywiązani są do miejsca codziennego bytowania, a jednocześnie chcieliby zachować przyjemność wspinania na świeżym powietrzu mimo niskich temperatur prędzej czy później stają przed możliwością rozwoju swoich kompetencji wspinaczkowych w kierunku dyscypliny jaką jest drytooling.
Zimowe wątki wspinaczkowe pojawiały się na klubowej stronie www praktycznie od początku jej istnienia. Poza pojedynczymi osobami, nigdy nie było jednak jakiegoś większego zainteresowania tą formą wspinania. Większy ruch w temacie pojawił się dopiero w ubiegłym roku, a obecnie możemy powiedzieć, że w klubie dziabami macha (z mniejszym lub większym skutkiem) 5 osób, a swoje zainteresowanie tematem deklarują kolejne.
Po zakończeniu tegorocznych MWO (więcej na www.mwo.zawrat.kluczbork.pl), które osobiście stanową dla mnie swoiste zakończenie letniego sezonu wspinaczkowego przyszedł czas na budowanie formy pod kątem zimowych celów wspinaczkowych. W związku z tym na naszym strychu powstał swoisty „przybytek mocy”, którego oficjalne otwarcie nastąpiło podczas imprezy klubowej podsumowującej MWO.
Niedługo po tym odbyło się kilka klubowych sesji treningowych, podczas których co poniektórzy pierwszy raz trzymali dziabki w ręku. Dwukrotnie byliśmy również w zupełnie nowej dla nas miejscówce drytoolowej w Pyskowicach. Okazało się to zresztą bardzo fajne, nieodległe miejsce treningowe.
Pierwszym poligonem pozwalającym zweryfikować formę na początku sezonu były zawody „7 Gry Drytoolowe o Kaziową Igłę” Wcześniejsze wizyty w Pyskowicach pozwoliły części z nas poczuć się nieco pewniej na Kieleckim betonie. W zawodach klub reprezentowali Daria, Grzesiek, Kamil, Paweł (Żółty) i niżej podpisany. Zaznaczyć należy że dla Żółtego (pomijając sesje treningowe na strychu) zawody były pierwszą okazją do wspinaczkowego ruchu w rakach i z dziabami w ręku.
Świetna organizacja oraz niepowtarzalna atmosfera zapewniona przez Kieleckich wspinaczy sprawiła, że udział w zawodach był wyśmienitą zabawą. Wspinania było na tyle dużo, że pod koniec czasu wyznaczonego na zawody musiałem już walczyć z systematycznie łapiącymi mnie skurczami w okolicach przedramion i łydek. Finalnie jak zwykle najlepszy rezultat do domu przywiozła Daria. Mimo swojej niedyspozycji z tym dniu udało jej się wywalczyć trzecią pozycję nie odstając drastycznie punktami od wyższej lokaty. Męskie wyniki naszych reprezentantów rozłożyły się praktycznie na całą listę startową.
To dopiero początek sezonu zimowego, a przed nami jeszcze kilka ciekawych imprez, wyjazdy w różne miejscówki i cotygodniowe treningi na strychu. Jeżeli ktoś jest zainteresowany rozwojem w tym kierunku zapraszam do kontaktu. Gwarantuję że „będzie się działo”.
Jacek
Zdjęcia z zawodów w Kielcach zapożyczone z facebook Rzeszowska Kuźnia Szpeju